Ocet malinowy- to jest to!!
W mojej pierwszej recenzji postanowiłam przedstawić wam moje odkrycie kosmetyczne 2012 roku :)
Po wielu latach mozolnego poszukiwania próbowania i testowania na moich włosach całej masy odżywek, płukanek, masek i innych tego typu mikstur - w końcu trafiłam na swój ideał pielęgnacyjny!- a jest nim właśnie to różowe cudo o zapachu malin...
Moje włosy są dosyć specyficzne- cienkie same w sobie ale jest ich bardzo dużo, co powoduje ciężkość głowy i fryzury. Dodatkowo używanie suszarki i prostownicy powoduje, że są lekko przesuszone i niesforne. Większość odżywek używanych przeze mnie tylko dodatkowo nasilała ciężkość włosów lub je przetłuszczała - wiele razy wątpiłam już w jakiekolwiek odżywki, aż w końcu pewnego pięknego dnia wpadła mi w ręce w drogerii ta malinowa kąpiel.
Ocet z malin ma dzięki kwaśnemu PH eliminować pozostawione na włosach przez twardą wodę osady wapniowe oraz zamykać łuski włosa---> SAMA PRAWDA ! włosy są czyste ,lekkie, wygładzone - jest ich jakby mniej przestają się puszczyć
----> ogromny plus za to!
Producent dodatkowo obiecuje wzmocnienie włosów osłabionych zabiegami chemicznymi przywrócenie im miękkości i spężystośći.
Warto dodać, że produkt nie zawiera Parabenów, SLES i SLS
Jak dla mnie na dzień dzisiejszy ideał, który sprawił, że moja pielęgnacja włosów nabrała całkiem innego wymiaru- prostownicy używam sporadycznie tylko na większe wyjścia- włosy przestały się puszyć i stały się mniej krnąbrne.
Minusów jak dla mnie nie ma, no może poza małą pojemnością
Ja zdecydowanie POLECAM
a wy mieliście już jakieś doświadczenia z tym produktem??, albo z innymi produktami MARION??, dajcie znać w komentarzach :)
Pozdrowienia sM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za każdy jeden komentarz, jest mi bardzo miło. Na wszystkie pytania odpowiadam bardzo chętnie :)
Wszystkie uwagi i pytania proszę kierować pod email:
santamargheritaa@gmail.com